Ateny – City Break pod wodzą #pornfood


Weekend w listopadzie, to idealny termin na szybki city break do Aten, gdzie można nacieszyć się słońcem i optymalną temperaturą. Grecja, kraj o którym u mnie w domu mówiło się odkąd pamiętam, a więc było pewne, że kiedyś go odwiedzę. Pierwszy mój wybór padł na Ateny, stolicę z tak bogatą historią, że aż trudno przejść obojętnie. Na moim kanale YouTube jest już dostępne video ➔  TUTAJ
Swoje zwiedzanie rozpoczęliśmy (z najlepszym kompanem podróży mężulem) od kolacji w greckiej tawernie (w dzielnice PSIRI) i po spróbowaniu pierwszej przystawki już wiedziałam, że Grecja mnie pochłonie w całości. Od tego momentu nasz pobyt w Atenach opierał się głównie na jedzeniu.








W takich miejscach jak te podpisuję się w obiema rękoma pod przysłowiem "przez żołądek do serca". Dzielnica PSIRI jest chyba jedną z najfajniejszych dzielnic na wieczorną kolację. Bardzo dużo knajpek z muzyką na żywo, pysznym jedzeniem i znośnymi cenami. Oprócz tego w kierunku MONASTIRAKI mijamy wiele klubów muzycznych lub barów z shishą, więc dla każdego coś dobrego. Plac na MONASTIRAKI to miejsce imigrantów, jak w każdym dużym mieście proponują swoje specyfiki, ale nie są nachalni czy niebezpieczni. Przy wspomnianym placu, na ulicy ERMOU, znajduje się restauracja z pięknym widokiem na główną atrakcję Aten – Akropol.

Oczywiście pomiędzy jedną a drugą pitą był czas na zwiedzanie. Na całe szczęście Ateny są miastem, gdzie najważniejsze atrakcje zobaczymy poruszając się piechotą. Metro możemy uznać za zbędne, chyba że chcemy się oddalić od centrum. My wybraliśmy opcję nr 1 i jedyna zaplanowana podróż metrem nie doszła do skutku ze względu na strajk. Celem był stadion i udanie się na mecz AEK - PAOK.

Zwiedzanie rozłożyliśmy sobie na dwa dni. Pierwszego dnia zobaczyliśmy Plac Syntagma ze słynną zmianą warty, Parlamentem greckim i Grobem Nieznanego Żołnierza. Nas niestety zmiana warty ominęła, było deszczowo, a śliskie schody są zagrożeniem dla członków straży prezydenckiej. Zagapiliśmy się zdjęciami, ale co nieco możecie ujrzeć w naszym video z Aten. 

Kierując się na południe ulicą AMALIAS po lewej stronie mijamy Ogród Narodowy, idealne miejsce do pospacerowania, ale jak nie pada. Nas niestety w sobotę pogoda nie rozpieszczała i woleliśmy usiąść w knajpce na winie, niż moknąć na zewnątrz. W Ogrodzie zaliczyliśmy Centrum Kongresowe Zappeion, kiedyś zastosowanie miało jako jedna z hal igrzysk olimpijskich z 1896 roku.


Naszym kolejnym celem był stadion olimpijski, gdzie odbywały się pierwsze nowożytne igrzyska olimpijskie. Wejście na stadion jest płatne i wynosi 5 euro (dla studentów 2,5 – sprawdzają legitymacje i datę ;)). Mimo, że można zobaczyć stadion z zewnątrz, zdecydowanie polecam wejście do środka. Dla nas dotknięcie takich staroci, krótki bieg po bieżni (odnowionej, ale to nie ma znaczenia) i możliwość zrobienia fajnego zdjęcia na podium zrobiło wrażenie.











Wracając ze stadionu, postanowiliśmy pobłądzić w starożytnej dzielnicy PLAKA usytuowanej u stóp Akropolu. Można tam spotkać klimatyczne, wąski uliczki, piękne kamieniczki i kawiarenki.


Na zakończenie dnia udaliśmy się na wzgórze LIKAVITOS  (również pieszo! Przeceniliśmy swoje możliwości po całym dniu i niestety nie zdążyliśmy na zachód słońca, ale i tak było warto). Z samej góry rozprzestrzenia się widok na panoramę Aten. Polecam!













Drugi dzień zostawiliśmy sobie na wzgórze Akropol z historycznym Partenonem, teatr Dionizosa, świątynie Zeusa i łuk Hadriana, czyli punkty obowiązkowe będąc w Atenach. Na Akropol cena wejścia wynosi 12 euro, ale mieliśmy to szczęście, że w pierwszą niedzielę miesiąca wszystkie wejścia były darmowe! Ludzi była masa, ale 4 pity zyskaliśmy na osobie 😉😉. Poszliśmy z samego rana i ominęły nas kolejki, ale od godziny 12.00 zaczęło się robić tłoczno, więc zalecamy iść wcześniej. Ze wzgórza ukazuje się piękny widok na Ateny z innej strony niż z LIKAVITOS.











Obserwując z góry teatr Dionizosa, gdzie również odgrywano pierwsze tragedie, przypomniało mi się jak w trakcie lekcji języka polskiego graliśmy sceny z Antygony, na żywo w tamtych czasach musiało być to coś wspaniałego!




Kolejne kroki skierowaliśmy do świątyni Zeusa, której szczerze nie polecam. Wszystko widać z zewnątrz i jeżeli nie załapiecie się na darmową niedzielę, to nie warto wydawać tych kilku euro na wstęp. Po intensywnym dniu pozwoliliśmy sobie uzupełnić kalorie i zobaczyliśmy coś na co fitmaniacy w życiu by sobie nie pozwolili (współczuję,  bo to była PETARDA)!

Na zakończenie weekendu udaliśmy się na kolację z muzyką grecką na żywo - coś wspaniałego! Pyszne jedzenie, wyluzowani kelnerzy oraz starsi panowie grający i śpiewający na żywo, idealne podsumowanie. 

Każdy kto lubi odwiedzać miasta z duszą i do tego kocha dobre jedzenie, musi odwiedzić Ateny! My na pewno tam jeszcze wrócimy, prawdopodobnie już tylko jako punkt przesiadkowy, ale Grecja jeszcze się nas doczeka. Polecam zapoznać się z tanią, okołoweekendową ofertą Rynaira! Z Poznania od kwietnia jest otwarta linia do Korfu! Kusząca!